Fotograficznie, Z życia Azylu

Ściana.

12 lipca 2014

Nie ma żadnej reguły. Czasami umierają młodo. Czasami nagle. Czasami wtedy, kiedy po długiej walce dochodzimy do muru i nie można już nic zrobić. Tak było z Gąską, tak mogłoby się stać z Batacikiem.

Innym razem, w zdrowiu dożywają starości, ale bywa też tak, że każdy rok ich życia zostaje wyrwany od losu i chociaż jest ciężko, wbrew wszystkiemu dają radę.

Nie ma reguły. Wiek nie decyduje o tym, jak długo będziemy razem. Czasami łudzimy się, że wybierając młodego królika, zapewniamy sobie poczucie bezpieczeństwa na długie lata, czasami egoistycznie boimy się starości i śmierci i za wszelką cenę chcemy jej uniknąć.

Petitka kicha. Ma za sobą walkę z encephalitozoonozą, która tylko częściowo zakończyła się sukcesem. Jej zęby są na granicy korekty.

[pe2-image src=”http://lh6.ggpht.com/-pfFk-D1SPSg/U8FeYrG6SqI/AAAAAAAA2lU/u79SC7HxV_M/s144-c-o/DSC03675.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140712Petitka02#6035208753634757282″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03675.JPG” ]

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/6035208656939175217?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

Inari jest otyła. Ma duże wole, które na zdjęciach nie prezentuje się najlepiej. Codziennie dostaje lek na wątrobę. Dość szybko się męczy. Ma jedno ucho podniesione do góry, a drugie w dół, ponieważ nie potrafiła zdecydować się na to, czy chce zostać rasowym baranem.

[pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-LO6cNZ4XA0Y/U8Fd0SLsh6I/AAAAAAAA2jY/3p2ANJlMW1I/s144-c-o/DSC03666.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140712Rozne02#6035208128468649890″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03666.JPG” ]

Batacik rezolutnie patrzy na każdego kto przechodzi obok jego klatki i ma coś do zaoferowania. Lekko przechylona głowa dodaje mu uroku. Czuje się doskonale. Być może encephalitozoonoza już nigdy nie wróci, być może będzie inaczej…

[pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-9JRX58q7MWU/U8FeM1ui-sI/AAAAAAAA2ko/dP-YmbB98LM/s144-c-o/DSC03642.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140712Batacik02#6035208550326926018″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03642.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-DKbvb3UuWO4/U8FeSih7PSI/AAAAAAAA2lE/a12QCbZyqYk/s144-c-o/DSC03648.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140712Batacik02#6035208648252931362″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03648.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-2hFB1Ug2aZk/U8FeOnJtEkI/AAAAAAAA2kw/mWMKa5QpC2w/s144-c-o/DSC03644.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140712Batacik02#6035208580774040130″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03644.JPG” ]

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/6035208426685837777?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

Czasami kilkumiesięczny królik wygląda jak leciwy staruszek, który cały życie walczył z licznymi chorobami. Modraszka wygląda jak 8,9-letnia samiczka, a podobno ma tylko 3 lata.

[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-bNOOJtoLX4A/U775iEjKUnI/AAAAAAAA2Q4/xJmpdW2oJtw/s144-c-o/DSC03258.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140710#6034534914455130738″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03258.JPG” ]

Gąska nie dożyła roku, a była przecież młodym, uroczym reksem, którego życie w sklepie dla potencjalnych klientów byłoby warte więcej niż życie 3-letniego królika z nadwagą i dużym wole.

[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-q9avT7QP1VI/U5HF_Rfud3I/AAAAAAAAyZ0/7PQQ9wiCI1s/s144-c-o/DSC08617.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140606#6021811867589965682″ caption=”” type=”image” alt=”DSC08617.JPG” ]

Mosniaki nie mają nosów. To duże, ważące kilka kilogramów króliki o przeciętnym (dla wielu umaszczeniu) z widocznymi zmianami po przebytej myksomatozie. Lebiodka codziennie walczy ze mną podczas oczyszczania nosa. Nie jest estetyczna – nie ma małżowin nosowych. W końcu tak jak Maggie i Lubczyk była odłożona do zdechnięcia, a hasło myksomatoza wywoływało o wielu osób strach – nie wiem tylko czy o inne króliki czy irracjonalnie o siebie. Ich ocalenie to był cud. Wszyscy lubimy cuda, ale jeśli się zdarzają to w dalszej kolejności zazwyczaj pociągają za sobą nudną, żmudną i mało spektakularną codzienność, bo oczyszczanie nosa Lebiodki nie jest spektakularne, tak samo jak walka o życie królika z ropniem – o życie, które nie jest kolorowe, albo o życie królika z pałeczką ropy błękitnej czy też gronkowcem. Jest wręcz przeciwnie, taka walka bywa mało przyjemna, zwłaszcza wtedy, kiedy Lebiodka podczas tego rytuału dzieli się z otoczeniem całą gamą bakterii.

W sierpniu minie rok od interwencji w Mosinie. Wtedy wydarzył się cud…dla Majeranka i Melisy na pewno, ponieważ znalazły nowe domy. Myślę, że Lubczyk tego cudu nie doczeka i nie jest to kwestia braku wiary, ale rzeczywistości, którą niesie za sobą opieka nad hospicyjnymi królikami…, a przecież każdy zasłużył na nowy dom.

Wielokrotnie pisałam o Lubczyku. O tym, że kiedy do nas trafił ważył 1 kg i w każdej chwili byłyśmy gotowe na eutanazję. O tym, że przez wiele tygodni walczył ze skrajną postacią niewydolności oddechowej, a kiedy podawałyśmy mu kroplówki, bałyśmy się, że umrze pod wpływem wysiłku, który wiązał się z tym, że trzeba było wyjąć go z klatki i położyć na kolanach.

Kiedy zabierałam Lubczyka na kontrole, zawsze bałam się, że nastąpi nawrót choroby. Wszystkie leki zostały wykorzystane, z serią interferonu na czele. I nastąpił.

Dzisiaj szmery oskrzelowe po lewej stronie zamieniły się w szmery płucne, a punkcja wykazała obecność ropy. Doc pobrał ok 15 ml płynów z grudkami ropy. Po punkcji Lubczyk zaczął oddychać lepiej, ale za chwilę pojawiła się duszność związana ze stresem.

Do leków dołączyły m.in. dożylna gentamycyna, furosemidum i relanium, które dzisiaj podaliśmy Lubczykowi, aby go wyciszyć.

Wiemy, że w każdej chwili możemy zostać zmuszeni do podjęcia decyzji i nauczyłyśmy się to akceptować. Spokojnie czekać i być. Każdy zasłużył na to, żeby tak odejść, żeby odejść w domu i chociaż to zawsze boli, to nie my jesteśmy tutaj najważniejsi. Wręcz przeciwnie. Nie to co my czujemy i czego my się boimy, bo Lubczyk tego nie zrozumie i nie musi.

Przed chwilą Lubczyk siedział z uszami podniesionymi do góry. Zjadł, wypił wodę, zrobił bobki. Był bardzo spokojny.

Teraz, po podaniu leków dożylnie oddycha trochę gorzej. Musimy uważać na najmniejszy stres.

[pe2-image src=”http://lh4.ggpht.com/-rZbEYeq2Jww/U8FipzK_VjI/AAAAAAAA2nM/TcIGnCa0SgM/s144-c-o/DSC03817.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140712Lubczyk#6035213445903636018″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03817.JPG” ]

A jeśli ktoś zapyta mnie o cierpienie, odpowiem najprawdziwszymi słowami, które ostatnio usłyszałam – umieranie nie jest ładne.

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/6035213308562558273?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

O Lubczyku

Kwiecień 2014

Czerwiec 2014

Warto dać komuś dom, chociaż tymczasowych, chociaż na chwilę.

* * *

Dzisiaj popołudniu pogorszył się również również się również stan Lobo. Pojawił się znowu oczopląs. Lobo stracił apetyt. Jest apatyczny. Jest źle.

11 komentarzy

  • Odpowiedź Dorota 13 lipca 2014 at 16:55

    LOBO kicaj zdrowy i szczęśliwy za TM[*] 🙁

  • Odpowiedź Janka (po_sąsiedzku) 13 lipca 2014 at 11:45

    Lobusiu, kicaj szczęśliwie za TM [*]
    Byłeś jednym z najbardziej poszkodowanych ofiar okrucieństwa i bezduszności baby – monstrum, co to słusznie zasłaniała się na zdjęciu największym królikiem… o ironio, oprawca, co podświadomie w ofiarach szukał obrony :]
    Od początku walczyłeś wraz z Azylem i swoim wspaniałym domem tymczasowym o dłuższe, już szczęśliwe życie. Mogliście wywalczyć tylko i aż tyle…
    Ech, dużo tych śmierci… ale bardzo dużo królików, a wśród nich wiele bardzo chorych ratowanych królików.
    Wśród nich bardzo wiele wyleczonych, adoptowanych, szczęśliwych.
    To przykład – tylko ich część: http://torunskie-kroliki.blog.pl/nasza-galeria/w-nowych-domach-3/
    Od momentu powstania Azyl niesamowicie ewaluował w krótkim czasie. Azyl to już instytucja na rzecz ratowania uszatych.
    Są dwa aspekty: więcej, coraz więcej królików ratowanych, adoptowanych, ale i coraz więcej odejść, walki, niesamowitych obowiązków i odpowiedzialności dnia codziennego 🙁
    To już nie jest bagaż na jedną osobę, bo ponad miarę, bo może boleśnie popalić, pozbawić innych aspektów życia…
    Cudownie, że są wokół Azylu wspaniałe domy tymczasowe <3, wspaniali wolontariusze, ale uważam, że potrzebny jest na miejscu ktoś pracujący z Olą ramię w ramię.
    Uważam, że jeśli Azyl ma się rozwijać i kontynuować swoją działalność to zarówno Ola – pracująca w nim na ponad etat jak i profesjonalny np. tech. weterynarii miłujący króliki muszą być, tak jak w innych fundacjach zatrudnieni.
    Myślę, że widząc króliki niekiedy niedostrzegany oddanych im ludzi, a bez nich nie ma mowy o ich ratowaniu. Nazywając rzecz po imieniu stwierdzę, że i dr Krawczyk jest oddanym wolontariuszem Azylu – minimalne koszta, niesamowite zaangażowanie.
    Ratujmy króliki i wspierajmy ze wszech miar tych, co bez skargi, bez wytchnienia walczą o nie kosztem siebie i swoich bliskich.

    • Odpowiedź Janka (po_sąsiedzku) 13 lipca 2014 at 13:09

      Muszę jeszcze dodać…
      Z tego co mi wiadomo 9 lat temu dwie wspaniałe dziewczyny – brunetka i blondynka spotkały się w sklepie zoologicznym przy klatce z za wcześnie oddanym uszaczkiem – pseudohodowcy w akcji.
      I tak to się zaczęło… ratunek, tym co cichutko, lub z chwilowym płaczem, bezradne, odchodzą…
      Ola ma wielkie wsparcie, drugiej założycielki Azylu Magdy :* Bez nich w duecie Azyl by nie zaistniał.
      Niestety proza życia…Magda mieszka pod Bydgoszczą i w miarę możliwości, a nawet ponad ich miarę jest w Azylu.
      Mój mąż, gdy podjechaliśmy w ubiegłe lato z suszkami i Azyl obstawiała Magda był w szoku „ Ona w Bydgoszczy mieszka? Niesamowita, czas, a i paliwo to nie woda”
      Wszystko, co można „na odległość” przejęła Magda, ale póki co nie może być w dwóch miejscach jednocześnie:(. Poza tym liczba 2 to jeszcze mało, jeśli jest się wolontariuszem, a Azyl tak się rozwija..
      WSPANIAŁE dziewczyny, nie tylko królikom, ale i Wam potrzeba jeszcze większego wsparcia.
      Wsparcie ekipy Azylu to wsparcie uszaków, tych co w nim są i będą…

  • Odpowiedź Beata i króliki Lucjan i Gala 13 lipca 2014 at 11:13

    Witamy 🙂
    Irania jest przecudowna. Galusia też miala otyłość jak bralam ją z azylu Troszke dietki i dziewczyna ma sylwetke MODELKI 🙂 z Irania bedzie tak samo :-* PIEKNA Z NIEJ DZIEWCZYNAKA :-*

  • Odpowiedź Ola Azyl dla Królików 13 lipca 2014 at 10:50

    Lobo odszedł. Jutro sekcja.

    Lubczyk bez zmian. Jest spokojny, dość ładnie je, ale ciężko oddycha i nie biega.

  • Odpowiedź Janka (po_sąsiedzku) 12 lipca 2014 at 22:27

    Lubczyk mógł być królikiem zdrowym do momentu działalności mosinieckiego weta :(, ale nie miał szans na życie takie jak powinien mieć królik. Był jednym z królików gospodarza, co to nawet przedmiotowo nie traktował… czekał go brud, smród, krótka wegetacja i kulinarne przeznaczenie 🙁
    To, że zauważono, zainterweniowano zaowocowało na pewno jednym – Lubczyk nie został, nie jest i nie będzie „królikiem do zdechnięcia”. Mimo podłej choroby, braku szans na bycie królikiem w pełni zdrowym, poznał radości króliczego życia, wspaniałą opiekę i miłość opiekunów. Tego mu nikt nie odbierze. Jego następcy mosiniaccy, bo na pewno już tacy są, nie mają takiej szansy 🙁
    Cudem było to, że trafiły do Was, że podjęto niesamowitą walkę i ją wygrano, bez względu na aktualny stan Lubczona.
    Oby Lubczyk pokazał, że cuda mogą się powtórzyć! Jeśli nie, to wiem, że nie odejdzie w cierpieniach i samotności.

    • Odpowiedź Joac 12 lipca 2014 at 22:33

      Znów wszystko celnie, Janeczko, ujęłaś…
      Bardzo mi smutno z powodu Lubczyka, choć pociesza mnie fakt, że króliś dostał relanium i przynajmniej nie stresuje się tak bardzo…
      O króliczej urodzie już kiedyś dyskutowaliśmy, ale powtórzę i tutaj: dla mnie wszystkie królisie, które dziś wymieniłaś, Olu, są po prostu piękne. I Batacik z zawadiacko przekrzywionym łebkiem, i Inari ze „śliniaczkiem”, i biedna, kochana Petitka, i Gąska, którą wszyscy kochali, i Lubczyk ze swoim miejscem po nosie – on po prostu budzi większe współczucie. Ale królik to nie tylko powierzchowność. Królik to byt, który można na wskroś pokochać bez względu na to, jak wygląda.

    • Odpowiedź Janka (po_sąsiedzku) 12 lipca 2014 at 22:34

      A Petitka poza oczywiście kichaniem i skrętem głowy jak sobie radzi?
      Jak jej samopoczucie? Czy w dalszym ciągu ma DT?

      • Odpowiedź Ola Azyl dla Królików 13 lipca 2014 at 10:47

        Petitka dość dobrze funkcjonuje. Ma ładny apetyt, kicha w tej chwili sporadycznie, problemy z utrzymaniem równowagi ma tylko wtedy, kiedy się zestresuje, tj. kiedy odkładam ją po podaniu leków.
        Petitka ma DT u Weroniki, ale z uwagi na okres wakacyjny chwilowo przebywa w Azylu.

        • Odpowiedź Janka (po_sąsiedzku) 13 lipca 2014 at 14:26

          Petitka + Weronika to piękne połączenie, szczególnie dla Petitki. Po powrocie Weroniki Petitka znów będzie w raju 🙂

  • Odpowiedź Ola Azyl dla Królików 12 lipca 2014 at 21:29

    Polecamy również inny ważny wpis:

    http://www.azyl.vot.pl/2014/02/ktory-ladniejszy/

  • Napisz komentarz

    *