Fotograficznie, Z życia Azylu

25 listopada 2014

Lubczyk odszedł dzisiaj popołudniu. Umarł tak, jak powinno to wyglądać, w domu, będąc dla kogoś najważniejszym. Umarł bardzo spokojnie. To była chwila. Jego serce się zatrzymało. Tym razem nie miał już siły walczyć, a przecież walczył od sierpnia 2013 r.  wbrew logice, dając nam nadzieję, o jakiej mogliśmy tylko marzyć.

Lubczyk był wyjątkowy, dla nas wolontariuszy Azylu, dla mnie. Był jednym z moich chłopaków. I postanowił do nich dołączyć.

Lubczyk wczoraj poczuł się gorzej. Dzisiaj nerki zatrzymały się. W południe miał obniżoną temp. ciała. Mimo podania jeszcze w Azylu dożylnej, ciepłej kroplówki po kilku godzinach nie było żadnej poprawy. O 15 serce biło już bardzo słabo, tak jak podczas ostatniego silnego kryzysu we wrześniu. Pęcherz był pusty. Mimo dużej ilości płynów i podawania furosemidum, nerki przestały produkować mocz. Wróciliśmy do domu. Przygotowałam mu kolejną ciepłą kroplówkę, położyłam go na termoforze. Otrzymał niewielką dawkę relanium. Po kilku minutach powolnego – z uwagi na ryzyko obciążenia serca, wlewu, Lubczyk zatrzymał się. Odszedł spokojnie, na moich kolanach. Tak jak miało się stać, tylko mimo wszystko jeszcze nie teraz…

Wierzyłam w to, że dzisiaj przez cały wieczór będę nad nim czuwać. Czułam taki spokój, kiedy leżał na kocu, na ciepłym termoforze. I tym razem miał się odbić od dna.

[pe2-image src=”http://lh4.ggpht.com/-ErEPS5mloYI/VHS4P860sWI/AAAAAAABGv0/OFLK6AN4zBk/s144-c-o/DSC01516.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141125#6085691580674781538″ caption=”” type=”image” alt=”DSC01516.JPG” ]

Będę za Tobą bardzo tęsknić mój bohaterski króliku.

[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-PmrItqCocc0/VBdFCjJDkxI/AAAAAAAA_W8/7idGgb2SGwA/s144-c-o/DSC03287.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140915LUBCZYK#6059387733745570578″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03287.JPG” ]

O Lubczyku

Kwiecień 2014

Czerwiec 2014

Sierpień 2014

Wrzesień 2014

Twoja woliera na pewno nie będzie stała pusta.

[pe2-image src=”http://lh6.ggpht.com/-5TIgUZeN3AA/VBhPlOexsFI/AAAAAAAA_Yo/g1CfUOJsd-8/s144-c-o/DSC03326.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140916#6059680799587938386″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03326.JPG” ]

Dzisiaj rano Molly odszedł. Nie mogliśmy już czekać, chociaż od wielu tygodni jego imię nie znikało z moich myśli. Walczyliśmy z kokcydiozą, z encephalitozoonozą, z paraliżem, wtedy wygraliśmy. Molly był moim małym cudem, nadzieją i próbowałam za wszelką cenę wyrwać go z tego stanu, w jakim się znalazł…W październiku liczyłam się z tym, że nie wygramy, w ostatnich dniach nie mogłam się jednak z tym pogodzić. Może dlatego, że wtedy się udało, tak kurczowo trzymałam się tej myśli, że teraz mi tego nie zrobi i nie odejdzie. Stało się inaczej.

[pe2-image src=”http://lh4.ggpht.com/-bAN-fMoAhIM/VEf4Buti1mI/AAAAAAABDl0/Rc3O0XYev8A/s144-c-o/DSC08379.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141022Molly#6073095331135018594″ caption=”” type=”image” alt=”DSC08379.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-OHMgvOR3qCs/VEp8C-Y33iI/AAAAAAABDug/JDAfz5NPiw4/s144-c-o/IMG_1396.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141024Molly#6073803438011440674″ caption=”” type=”image” alt=”IMG_1396.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-MQEi6e3vBUU/VEf4DMX7mnI/AAAAAAABDl8/DRtIrVSdYFU/s144-c-o/DSC08384.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141022Molly#6073095356277299826″ caption=”” type=”image” alt=”DSC08384.JPG” ]

Monika, Adrian dziękuję za wszystko…

O Molly

Wrzesień 2014

Październik 2014

Październik 2014

Zrobiłabym wszystko, aby uciec od śmierci, gdyby tylko to było możliwe, ale nie jest i nigdy nie będzie. Dlatego o tym piszę, ostatnio niestety tak wiele.

Kiedy mimo wszystkich naszych starań odchodzą, pozostaje po nich pustka i poczucie, że sens tego wszystkiego  polega na tym, aby być z nimi do końca. I żal, który czasami paraliżuje.

* * *

Sekcja zwłok Lubczyka wykazała niewydolność wielonarządową, potwierdzając niewydolność nerek oraz zmiany wskazujące na przebycie w przeszłości encephalitozoonozy, niewydolność wątroby, zmiany zapalne w płucach (pozostałość po myxomatozie) i powiększoną lewą komorę serca. Tym razem w j. opłucnej nie było ropy. Nerki, z którymi walczyliśmy od dawna zatrzymały się i doszło do zatrucia organizmu.

Wyniki sekcji zwłok Molly poznam późnym wieczorem. Jutro o tym napiszę.

Dzisiaj na blogu umieściłam również inny wpis.

13 komentarzy

  • Odpowiedź n-monika 28 listopada 2014 at 00:30

    To był zaszczyt być Twoim WO Lubczyku <3

  • Odpowiedź Vanessa H 27 listopada 2014 at 20:52

    I’m so sad to hear Molly and Lubczyk are gone. I was really rooting for them. I hope everyone in the Azyl tries to keep their spirits up. I know it must be difficult for them to keep going on in the face of all these recent deaths that have happened. I feel so horrible hearing about all this going on. 🙁

    Hang in there! You are doing good for the other rabbits that need you.

    Vanessa

  • Odpowiedź Dorota 27 listopada 2014 at 10:50

    [*] Żegnajcie dzielne królisie -LUBCZYKU i MOLLY 🙁
    Kicajcie zdrowe i szczęśliwe po pachnących łąkach za TM [*]

  • Odpowiedź Janka (po_sąsiedzku) 25 listopada 2014 at 23:23

    Ech, za dużo tych śmierci tej jesieni, za dużo, ale i wiele królików bardzo chorych, w przeszłości okrutnie traktowanych….
    One już w chwili pojawienia się w Azylu zostały wyrwane śmierci i zaznały mimo wszystko szczęśliwego króliczego życia i godnej śmierci 🙂 Jedne dłużej, inne krócej, ale maksymalnie dla nich zdobyto DOBRY CZAS.
    Nie jest w ludzkiej mocy zmienić naturę, można jej tylko pomóc.
    Były szczęśliwe, zadbane i kochane! I to jest najważniejsze.

    • Odpowiedź waldi poznański 26 listopada 2014 at 04:22

      Popieram przecież króliś ma dwie nerki smutne to wszystko ja tam nie wiem czy się nie męczył od dziecka mam kamienie to nerki zawsze bolą(ale pewno wtedy by mu coś dali na to)króle to znoszą choroby cierpliwie i leki go uspokoiły gdzieś czytałem o króliku z jedną nerką praktycznie ale wet leki i dobra opieka często pomagają tak funkcjonować że król daje rade(podobno towarzystwo innego królika towarzysza pomaga też?)No Lubczyk miał za dużo chorób serduszko zbyt chore na tyle chorób podobno jego stan był tragiczny już jak dotarł do azylu tam mu pomogli i to jest cudowne 🙁 wierze że króliki czują okazywaną miłość.

      • Odpowiedź waldi poznański 26 listopada 2014 at 04:26

        Ach sorry z znaczek 🙂

  • Odpowiedź Iwona 25 listopada 2014 at 22:05

    Podzwiam was za to ci robicie i za wasza dzielnosc i odwage. Ja rowniez kocham wszystkie uszytki ale ja w sobie nie znalazla bym tyle odwagi co wy!!! Bardzo was podziwiam i bardzo popieram i trzymam kciuki.

  • Odpowiedź anka_u 25 listopada 2014 at 22:00

    Jestem wam tak bardzo wdzięczna za to, że jesteście z nimi, walczycie do końca, dajecie im nadzieję, ciepło i miłość, którego tak często nie miały wcześniej. To co na siebie bierzecie jest trudne i często po prostu straszne.

  • Odpowiedź Joac 25 listopada 2014 at 21:43

    Oleńko 🙁 Tyle złego ostatnio się dzieje, za dużo, za szybko 🙁 Tak bardzo Ci współczuję, bo wiem, że robisz co możesz – i walczysz zawsze do końca…
    Mój Molly 🙁 Tego się można było spodziewać, a jednak to zawsze szok.. I Lubczyk, i Twój Rusek… Nie wiem, czy jeszcze masz siły – całą mocą wysyłam Ci trochę moich i myślę najserdeczniej i najcieplej o Was – Tobie, wszystkich królach azylowych i cudownych ludziach skupionych wokół Azylu…

  • Odpowiedź Ola 25 listopada 2014 at 21:37

    Boję się przewijać każdą stronę. Nie mogę się przywiązywać do żadnego z nich, żeby później nie cierpieć…ale czy tak się da?

    • Odpowiedź Ola Azyl dla Królików 25 listopada 2014 at 21:45

      Nie, i tak nie można. Inaczej to straciłoby sens, a każdy z nich umierałby zapomniany.

      • Odpowiedź Ola 25 listopada 2014 at 22:47

        Przynajmniej kochamy je do samego końca.

    Napisz komentarz

    *